18-07-2008, 18:11
Dziku napisał(a):Pytanie czy jest sens dyskutować z osobą która nie odróżnia rozkopywania cmentarza wojennego wpisanego do rejestru zabytków od prowadzenia wykopalisk na miejscu kaźni dokonanej przez katów NKWD. Proponuję kontakt choć z Wikipedią w celu zorientowania się ile zbiorowych grobów zamordowanych obywateli ZSRR (różnych narodowości) odkryto przy okazji tych prac.Ifo dla wszysto wiedzącego: cmentarz w Katyniu też podlega ochronie prawnej. I jeszcze jedno, nie widzę róznicy pomiędy zabitym bezbronnym jeńcem niemieckim, czy polskim.
Dziku napisał(a):Powyższa dyskusja wskazuje jak łatwo realizować się na Forum, a jak trudno z sekatorem, piłą czy taczką. Ale tak to już jest, że rączki nawykłe do klawiatury cieciem gałęzi się nie pokalają...Zrozumiałem to jako przyganę, ci co nie pracowali w Wiączyniu nie mają prawa głosu, niech na forum lepiej milczą. Można i tak. Ale ludzie nie pracowali tam z różnych powodów, : z lenistwa, obojętności, może mieli ważne sprawy osobiste lub zawodowe, lub nie mogli z innych przyczn, może ktoś nie ma tej "rączki nawykłej do kawiatury", lub nie ma nóżki, może był po zawale lub jest inwalidą. Ja nie pracowałem, jeśli Cię inateresuje to napiszę Ci na pryw. dlaczego.
Podziwiam tych (Ciebie też) co poświęcili temu swój czas i jestem im wdzięczny.
A koledze Dziku przypomnę : Skromność i cnota droższa od złota.
Jeszcze może o - jak to ładnie określiłeś - o polskich chamach nizinnych.
Niektórzy z tych chamów uważają się za elitę w naszym kraju.
W Solcy Wielkiej - tak, to tam za Ozorkowem - po bitwie nad Bzurą na cmentarzu obok siebie istniały kawtery żołnierzy polskich i niemieckich. Długo jeszcze po II w. światowej. Kwatera niemiecka pomimo ekshumacja przeprowadzanych w czasie wojny była dosyć spora. Pewnego dnia ksiądz katolicki sprowadził na cmentarz spychacz !!!!!!!. I było po niemieckich grobach.
A, że u Niemców ordnung muss sein istniały ewidencje pochowanych. Wiem, że rodziny poległych pisały do księdza w sprawie grobów bliskich.
Ciekaw jestem co im odpisywał.
I dlatego nie dziwię się i rozumiem Niemców, że chcą swoich
poległych "mieć w kupie", tam trudniej polskiemu chamowi nizinnemu wyrządzić szkodę.
Jak już pisałem wcześniej jestem za tym, by pochowani w Wiączyniu czołgiści zostali tu na zawsze, jako symbol żołnierskiego losu.
pozdrawiam
Leszek
ps.
I jeszcze jedno - wasza praca w Wiączyniu jest najlepszym lekarstwem na "polskiego nizinnego chama" . Chwała wam za to.